Emulator sondy lambda przydaje się, gdy z jakiegoś powodu pozbyliśmy się reaktora katalitycznego z układu wydechowego i sonda lambda znajdująca się za nim podaje inne odczyty do sterownika silnika, zbliżone do tego z sondy znajdującej się przed reaktorem. Sterownik silnika w takim przypadku wejdzie w stan awaryjny, co uniemożliwi komfortowe prowadzenie pojazdu.
Mamy kilka możliwości rozwiązania takiej sytuacji. Najdroższa niewątpliwie będzie wstawienie nowego katalizatora. Możemy pokusić się o emulator cyfrowy bądź np.: wyprogramować drugą sondę ze sterownika, jeżeli pozwala na to. Potem są już adaptery, które są najtańszą opcją z możliwych. Wszystkie rozwiązania postarałem się wyjaśnić w dalszej części artykułu.
Emulatory mechaniczne


Jest to najprostsza forma oszukania sterownika i zakłamania prawidłowego odczytu sondy. Montuje się go pomiędzy wyjście z wydechu, a sondę, pełni funkcje adaptera. Działa na zasadzie zwężenia drogi spalin do komory w której sonda dokonuje odczytu. Przez mały otwór (2 mm, bądź więcej) dostaje się mniej spalin, co wpływa na zmianę stosunku spalin do powietrza, wiec i na odczyt napięcia na sondzie. W tym rozwiązaniu nie musimy ingerować w elektronikę, bądź modyfikować elementów samochodu, wystarczy kupić adapter. Na rynku dostępne są proste jak i kątowe, co ułatwia odpowiednie dopasowanie.
Lepsze adaptery mają wymienne wkłady pozwalające dobrać odpowiednia średnice otworu, aby emulator mógł działać poprawnie i sterownik silnika nie zwracał błędu. W tych tańszych wersjach sami musimy, rozwiercać otwór, aż do odpowiedniego rozmiaru, co może być uciążliwe i ciężko odwracalne. Zbyt duży otwór, przy wysokich obrotach spowoduje (gdzie ciśnienie spalin jest największe), że przedostanie się ich za dużo i spowoduje to wyświetlenie się błędu. Zbyt mały z kolei będzie mówił o niedrożnym reaktorze katalitycznym. Jest to też najmniej bezpieczne rozwiązanie dla silnika, gdyż zła regulacja może wpłynąć na złą mieszankę paliwowo powietrzną.
Emulatory mechaniczne z reaktorem katalitycznym


Dalej zostajemy przy adapterach, które nie wymagają modyfikacji w samochodzie, ale usprawniamy ich możliwości. W tym przypadku nie musimy regulować otworu przez który przelatują spaliny, ponieważ pomiędzy rurą wydechową a sondą lambda znajduję się drobne siteczko z napylonymi metalami szlachetnymi pełniącymi funkcje katalizatora. Po prostu pomiędzy rurą wydechową a sondą znajduje się malutki reaktor katalityczny, który wpływa odczyt z sondy, „dając wrażenie”, że z katalizatorem wszystko w porządku.
Jest to wersja ciut droższa (szczególnie dla norm Euro 5 i 6), ale za to nie wymagająca regulacji. Jeżeli został wykonany prawidłowo i producent deklaruje, że spełnia odpowiednią normę emisji spalin, to powinien być odpowiedni, dla samochodu, którego reaktor katalityczny był dostosowany do takiej właśnie emisji. Gdyż mniejsza ilość gazu, która przez niego przepłynie, będzie oczyszczona w tym samym stosunku, co wszystkie spaliny przepływające przez duży reaktor.
Emulatory cyfrowe


Jest to najdokładniejsza i szeroko uniwersalna forma oszukania odczytu z sondy. Często pozwala na obsługę kilku sond. Sposób działania opiera się o mikrokontroler, który wykorzystuje odczyt z pierwszej sondy lambda, tej przed katalizatorem i na jej podstawie wysyła odpowiednio zmodyfikowany sygnał do sterownika silnika (wpinając się w przewód sygnałowy z drugiej sondy). Druga sonda pozostaje wpięta do wiązki, aby sterownik dalej mógł sterować grzałką i nie zwracał błędów z tego powodu, natomiast sygnał nie jest już nigdzie używany.